Zdziwiło mnie przerażenie dziewczyny. Myślałam, że uda się jej rozpoznać osobę z watahy. Uśmiechnęłam się do niej delikatnie, chcąc przeknać ją iż nie mam złych zamiarów co do jej osoby. Zajęłam miejsce obok dziewczyny, rozkoszując się zapachem wiosny. Spojrzałam na to jak była ubrana. Jej sukienka powiewała na wietrze, ja nigdy nie czułam się dobrze w sukniach, mimo, że czasem trzeba je nałożyć. Preferowałam raczej podarte czarne jeansy, i granatową bluzkę, uzubełniając to wszystko czarną kurtką i botkami. Tak lubiłam wyższe buty, lecz dzisiaj wyjątkowo założyłam coś w rodzaju sztybletów na niewielkim grubym obcasie. Miałam w planach wybrać się dzisiaj na jazdę konną, więc może to było powodem mojego ubioru. Lecz dlaczego właśnie przyszłam do parku? Wstałam z samego rana i zastałam od Haego małą karteczkę z napisem iź będzie późno. Oparłam się o oparcie ławki, spoglądając w niebo.
- Piękna pogoda dzisiaj - szepnęłam, przerywając ciszę.
- Racja. Jestem Venus.
- Nifenye - odparłam cicho.
Rozejrzałam się do okoła, spostrzegając, że grupka jakiś chłopaków kręci się wokół nas, obserwując uważnie moje poczynania. Chyba czas się ruszyć, by nie dać tym panom satysfakcji. Sądze iż dałybyśmy radę, lecz obawiam się, że poznali we mnie kogoś innego niż zwykłego człowieka, gdyż pewnie sami nimi nie byli. Wszystko przez te piętno.
- Ven co powiesz na wycieczke do jakieś stajni czy coś? - zaproponowałam.
- Coś się stało?
Dyskretnym ruchem głowy wskazałam jej grupkę młodzieży, stojącą przy drzewie.
<Venus?>
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!