Jaki ból - pomyślałam. Wzięłam swój miecz i walłam ją w plecy wtedy, od razu próbowała uciec. Moja naga krwawiła a, jej plecy. Gdy, spojrzałam na nią, moje różowe oczy zrobiły się jeszcze większe. Mój uśmiech zrobił się większy. Zaczęłam za nią biegnąć jak opętana. Niszczyłam po drodze parę rzeczy.
- Nie uciekniesz!- krzyknełam - Długo tak nie pociągniesz!
Dziewczynka znowu się schowała. Normalnie bawię się. Znowu słyszałam czkawkę. Ehh... myśli, że się jej przestraszę i jej rogów. Nie przejmowałam się moją nogą. Po chwili, usłyszałam lekki płacz. Westchnęłam.
- Proszę nie!- usłyszałam pisk
Nie obchodziło mnje to, nawet mistrz, by mi nie pomógł. Psychiczna ze mnie istota, więc co ja poradzę, po prostu nie dam rady się opanować. Zaczełęłam wszystko ciachać. Krew wszędzie leciała, nawet na szafach było tego dużo, ale trudno. Odcięłam wszystkie drogi ucieczki, więc nie ucieknie.
( Anabel? Brak weny :c )
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!