Spojrzałam na basiora, ze zdziwieniem. Po chwili jednak posmutniałam. Nie wiedziałam, co powiedzieć.
- To smutne... Naprawdę... - odezwałam się po chwili ciszy.
- Dlaczego? Może nie jestem za bardzo miłym i wrażliwym basiorem, ale dobrze mi z tym i nie chcę się zmieniać - odpowiedział stanowczo.
- Rozumiem... Każdy z nas jest inny i dlatego każdy jest wyjątkowy. Myślę, że wszyscy zasługują na miłość i szacunek ze strony innych... - powiedziałam cicho.
Basior jedynie kiwnął głową. Widać, że nie był zadowolony z mojej obecności. Ogólnie nie jestem zbytnio ciekawą osobą. W związku z tym postanowiłam, że nie będę mu już psuć tego dnia. W końcu - i tak już za dużo go zmarnował. Chociaż, jak by nie patrzeć, to dzięki niemu jeszcze żyłam.
- To ja już pójdę - oznajmiłam, po czym skierowałam się do tyłu.
Nagle jednak się zatrzymałam. Jeszcze raz odwróciłam się do basiora.
- Ren... Jeszcze jedno. Przed chwilą powiedziałeś, że w swoim życiu zrobiłeś wiele okropnych rzeczy i tak dalej... Jednak zrobiłeś też coś, za co jestem Ci bardzo wdzięczna. Gdyby nie ty, nie było by mnie tu teraz. Więc...jeszcze raz bardzo ci dziękuję. Nie mam pojęcia jak ci się odwdzieczę, ale jak byś czegoś potrzebował, to wal śmiało, bo jestem u ciebie zadłużona chyba już do końca życia - uśmiechnęłam się.
< Ren? >
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!