Spojrzałam na waderę. Jej futro było niemalże zupełnie... spalone!?
- Zdajesz sobie, że jesteś na terenie Watahy Niebieskiej Zorzy? - warknęłam.
- Nie... Wiem, że jestem na czyimś terenie... - powiedziała cicho.
- Tak naprawdę, to powinnam cię teraz zabić - mruknęłam. - Ale spokojnie, nic się nie martw. Nie miałabym serca zabić kogoś, kto w danej chwili jest bezbronny - uśmiechnęłam się, ku zdziwieniu wadery. - A tak poza tym, masz poważne poparzenia. Chodź, jestem medyczką, więc opatrzę ci to - zaproponowałam, pomagając waderze wstać.
Nie czekając na odpowiedź, wzięłam ją na grzbiet i poleciałam do mojej jaskini. A konkretnie nie mojej prywatej, tylko do obszernej jaskini, w której miałam wszystko, co potrzebne do pracy medyka. Miejsca oparzeń posmarowałam jej specjalnym kremem, stworzonym z Lodowych Kwiatów, które natychmiast łagodzą ból od poparzeń i przyśpieszają gojenie.
<Batha?>
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!