- Reik... mogę Cię o coś spytać? - zapytałam lekko zamieszana... nie wiem, czy by się zgodził na kolejny spacer, ale...
- O co? - spytał.
- Czy... - przerwał mi grzmot piorunów. Wystraszona zmieniłam się w wilka i schowałam za nim. Zaczęło padać tak mocno, że kropelki zadawały lekki ból. Ten widząc moją reakcję też się zmienił w wilka i mnie przykrył skrzydłem.
- Choć - powiedział i zaczęliśmy iść w stronę mojej jaskini. Może i jestem z wody, ale boje się piornów...
- Ale zaczęło padać... - pomyślałam. Gdy dotarliśmy do mojego "domu" wysuszyłam nas. Deszcz był tak mocny, że nic nie było widać. Zobaczyłam, że powoli zanosi się na burzę i to porządną.
- No. To do jutra - zaczął iść w stronę wyścia.
- Czekaj - zatrzymał się na moje słowo - mocno pada. Nie wolisz zostać? - spytałam - w końcu... kiedy była śnieżyca to ty mnie zagospodarowałeś więc...
- Czemu nie - uśmiechnął się. Znowu zagrzmiało i jak oparzona schowałam się pod jakimś małym łukiem kamiennym.
- To tylko burza... - powiedział.
- Która może spalić cały las w okolicy... - posmutniałam.
- To się zdarza raz na wieki - podszedł do mnie. Wyszłam spod łuku kamiennego i popatrzyłam na niego - a tutaj na pewno nic ci nie będzie.
- Byłam przy takim wypadku... - wymamrotałam i opusciłam głowę.
- Współczuję... - powiedział ciepło. Znowu zaczęło grzmieć. W tym momencie zostałam sparaliżowana ze strachu. Reik objął mnie swoim potężnym skrzydłem.
- Spokojnie... - powoli zaczął się kłaść i równocześnie kładł mnie. To mnie uspokoiło...
Nie wiedząc kiedy zasnęłam wtulając się w jego futro.
(Reik?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!