-Amor? Taa... Słyszałem. Jesteś deltą czyż nie? - Spytałem z chłodną miną. - Trudno nie zapamiętać.
-Tak, zgadza się. Ciebie to ja nie kojarzę.
-Nenyto. Niedawno dołączyłem. Zatem nie dziwię się.
-Zawsze jesteś taki poważny?
-Zawsze tyle pytasz?
-Nie, ale lubię wiedzieć.
-A ja nie lubię opowiadać, dobrze. - Z naszych krótkich monologów wyszła dość ironiczna i śmieszna rozmowa. Dlatego właśnie wtedy postanowiłem się uśmiechnąć. Żeby nie było jej przykro. Ahh.. cóż z nią zrobić? Miała przypalony ogon, była roztrzęsiona i po części wyłysiała.
-Coś Ci się stało?
-Chyba... tak mi się wydaje. Była burza i piorun we mnie trzasnął.
-Dziwię się, że żyjesz. - Jakkolwiek to zabrzmiało. Pewnie chamsko. Nie miałem dobrego humoru przez poprzedni dzień. - Bo ogółem w paru miejscach nie masz sierści... I no.
-Hah, co?! - Zdziwiona oprzytomniała i zaczęła szukać łysych łat.
-Tam masz koc i resztę, wejdź wgłąb jaskini i odpocznij. Tylko mi jej nie rozjeb okej? W dodatku... może być Ci trochę zimno to zrób sobie ognisko.
Zostawiłem ją na moment by przyprowadzić kogoś kto skontroluje jej zdrowie. W końcu uderzenie przez tak potężną energię jest śmiertelne. Znalazłem Umei i ją zaprowadziłem. Nie chcąc przeszkadzać wyszedłem coś upolować. Miałem nadzieję, że Amor nie będzie u mnie długo przesiadywać.
Upolowałem to co chciałem i wróciłem.
_________
Amor?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!