Słysząc padające z jego ust pytanie, odruchowo złapałam się za ramię, aktualnie zakryte przez materiał rękawa lekkiej kurtki. Wiedziałam, że kiedyś musiał o to zapytał, ale żeby tak szybko... Dopiero co się spotkaliśmy. Patrzyłam przed siebie, na powoli wyłaniające się przedmieścia, wsłuchałam w znajomy szum przejeżdżających samochodów.
- Moon?
- Walczyłam- oznajmiłam tonem poważnym, w którym dało się wyczuć nutę bólu- tak po prostu. Walczyłam o to, by te skurwiele nie dostały się na tereny Niebieskiej Zorzy. Wampiry... Największe zło tego świata, Danielu. One i ludzie. Współpracowali ze sobą, by podbić nasze ziemie. Musiałam zareagować, sam wiesz jaka jestem. Nie patrzyłam wtedy na nikogo, nie powiedziałam Alfie, nie powiedziałam tobie. Odeszłam, by gonić za nimi i wytępić do ostatniego. Aż nie został żaden. Wiesz... W sumie, to nie byłoby mnie tu. Nie teraz. Może nigdy- przeniosłam spojrzenie na rosłego mężczyznę- gdyby nie Kaz. Ten sam, którego straciłam... Uratował moje pieprzone życie, opatrzył, odszedł. Nie był już tym dawnym sobą, którego kochałam. Nie dla mnie... Ale to dzięki niemu znowu tutaj jestem. Heh... Jedyną pamiątką jest kolejna blizna do kolekcji... Chyba największa, jaką mam. Tylko...- tu ugryzłam się w język, by nie wypaplać myśli.
- Tylko?
Prychnęłam cicho, jak kotka. Czy ten chłopak nigdy nie dawał za wygraną?
- Jestem wariatką. Jestem wariatką, bo cholernie za tobą tęskniłam. Tylko tyle. A teraz możesz mnie za to okrzyczeć.
<Daniel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!