Zerknęłam na Nena, po czym uśmiechnęłam się do niego. No dobra, może postąpiłam bezmyślnie ale jednak to miało głębszy sens. Najdziwniejsze jest to, że gdy powiedział te parę słów, ból tak po prostu ustąpił. Za to byłam mu również wdzięczna, jak również za to, że nie zostawił mnie na tym asfalcie. Zauważyłam jednak, że chłopak unika mojego wzroku.
- Neny - szepnęłam.
- Tak? - zapytał szybko, odwracając się w moją stronę.
- Dziękuję...
Ten tylko obdarzył mnie uśmiechem. Poczułam jak senność zaczyna opanowywać moje wnętrze. Westchnęłam cicho, przenosząc wzrok na sufit. Właśnie wtedy przypomniało mi się jak Nenyto złapał mnie za rękę. To było bardzo przyjemne, a w jednej sekundzie po moim ciele, rozeszła się fala przyjemnego gorąca. Delikatny dotyk, a jednak miejący wiele na myśli, porozumiewanie się bez słów. Kolejne dni, spędzone w szpitapnym łózku, mijały mi w miłej atmosferze. Każdego dnia, odwiedzał mnie ten sam basior. Raz by porozmawiać, raz by po prostu pomilczeć w towarzystwie. Nadszedł jednak dzień, w którym miałam wyjść na słońce. Nie powiem bałam się, że nie będę w pełni sprawna, lecz Neny starał się mnie jakoś zmotywować:
- No wstawaj już! Ile można leżeć?!
- No weź, jeszcze jeden dzień... - jęknęłam.
- Nie nie, wczoraj mówiłaś to samo! Więc mówię stanowcze nie!
Przewróciłam oczami i odepchnęłam się rękoma, od leża. Bez problemu zrobiłam dwa pierwsze kroki, czując na sobie, lustrujące spojrzenie basiora. Udałam, że się potykam, przez co chłopak starał się mnie złapać. Wyprostowałam się jednak w ułamku sekundy, po czym uśmiechnęłam szeroko.
- Dis!
- No co?! - zaśmiałam się - no chodź - dodałam, ciągnąc go za rękę, w stronę wyjścia.
<Neny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!