8 mar 2016

Od Mer CD Roy'a

Szłam przez jakieś pola. W sumie nie powinno mnie tu być. Naprawdę nie lubię, kiedy ktoś do mnie strzela, tylko dlatego, że jestem wilkiem. No, ale czego nie robi się dla przygody?
No i kiedy już tak sobie szłam (pragnę dodać, iż wiało jak chol.era, bo na polu zawsze wieje... szczególnie w zimie... ) nagle usłyszałam czyjś głos.
- Pomocy! - ktoś wołał.
Na początku pomyślałam, że to może być ludzkie dziecko, które się zgubiło. Już miałam odejść w drugą stronę, aby się nie zbytnio narażać, ale usłyszałam wycie. Czyli to jednak wilk.
Powoli podeszłam w kierunku "wyjca". Po przejściu kilku metrów, moim oczom ukazała się wilcza sylwetka żałośnie zwisająca z drzewa do góry nogami.
Nie zmieniając mojego ślimaczego tempa podeszłam bliżej.
Sytuacja wyglądała mniej więcej tak, ja, tamten wilk i drzewo. No właśnie, drzewo... na środku pola. Kto normalny robi pułapki na zwierzynę na środku pola?
Nieznajomy już nie darł się jak ruskie prześcieradło kupione na bazarze od cygana, tylko normalnym głosem (czytaj: takim, które nie przekracza śmiertelnej dawki decybeli) zapytał:
- Pomożesz mi?
"Nie" - cisnęło się samo na usta.
- Tak - odparłam, po czym usiadłam na śniegu i ciszej dodałam: - Tylko jak...

<Roy? Mer Hipermen, przybywa na ratunek!!! XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!