Plaża. Cicha, milcząca. Fale rozbijały się o skalisty brzeg z łagodnym pluskiem, kojącym moje uszy co całodziennym wysłuchiwaniu radosnej paplaniny innych wilków. Siedzenie w tym odległym zakątku sfory i rozkoszowanie się widokiem tonącego w wodzie słońca było jak masaż dla umysłu, bo jednak ciało miałem spracowane po dzisiejszej pracy.
Woda kusząco obmywała moje łapy chłodną mgiełką. Przymknęłam oczy, a nogi same skierowały mnie w przejrzystą toń morza.
Chciałbym, żeby ta chwila trwała wiecznie, pomyślałam z delikatnym uśmiechem. Wyciągnęłam pysk w stronę słońca, kiedy usłyszałem za sobą chrząknięcie. Odwróciłam się jak oparzona, spoglądając na brzeg. Stał tam jakiś wilk, albo jakaś wilczyca, przypatrując mi się badawczo. Wyszedłem z wody i przedstawiłam się, chcąc zrobić dobre... jakieś wrażenie.
- Witam, jestem Daika, należę do Watahy Niebieskiej Zorzy. - powiedziałam, starając się wyglądać na pozytywnie nastawioną. Zmusiłam się do uśmiechu. - Mogę w czymś pomóc?
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!