-no chodź tu..no chodź a obiecuje że nawet nic nie poczujesz-warknąłem
do królika i próbując go złapać w celu konsumpcji potknąłem się o kamień
i łbem zaryłem w dziurawą kłodę. Podniosłem się i zacząłem chodzić z
kłodą na łbie, Cutt jarała się że myślałem, że jej żyłka pęknie,
rozwścieczony rozwaliłem kłodę i powiedziałem
-no dobra zabawa się kończyła!-tupnąłem łapą i królik podpalił się i
teraz wyglądało to tak, że zwierze zaperniczało jakby miało torpedę w
tyłku, umarł ze spalenia. Śmierdział spalenizną ale mięso było chrupiące
i mniej krwiste
<?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!