Popchnęła mnie i wylądowałem na kanapie. Szybko ściągnąłem mój hebanowy płaszcz. Stanęła nade mną w rozkroku, a ja oparłem ramiona na zagłówkach kanapy. Patrzyła na mnie z pożądaniem, a ja próbowałem odwdzięczyć się jej tym samym. Zrobiła szatański uśmiech i zaczęła ruszać niektórymi częściami swojego ciała w powolnym rytmie. Następnie oblizała zmysłowo swoje czerwone wargi, a ja odwzajemniłem to zmrużeniem czoła. Zaczęła się powoli, lecz zmysłowo rozbierać z jej fikuśnego kostiumu. Po chwili spytała mnie:
- To jak będzie przystojniaku? Płatne z góry, czy może po?
W głowie szybko nasunęła mi się ciekawa riposta:
- Najlepiej po. Bo zawsze mogę zgłosić, że nie podobała mi się jakość wyświadczonych mi usług.
Uderzyła mnie otwartą dłonią w policzek i rzuciła się na mnie. Miałem już całkowicie odpłynąć i zanurzyć się w morzu rozkoszy, gdy usłyszałem w głowie głos. Był to mój głos zdrowego rozsądku, który na chwilę zagłuszył wszystko inne. Wydawało mi się jakby krzyczał na mnie. Jak rodzic, który krzyczy na swoje dziecko po tym jak coś przeskrobało. Ten głos brzmiał: "Magnum! Misja!". Wzdrygnąłem się gdy to usłyszałem i dzięki temu obudziłem się z erotycznego transu. Cóż, lepiej późno niż wcale. Czułem jak wilgotne usta wadery całują mnie po szyi. Aż było szkoda to przerywać.. Lecz nie przyszedłem tutaj po rozkosz. Przyszedłem tutaj po zemstę. Dlatego podniosłem się z kanapy i usiadłem opierając głowę na mych łapach.
- Wybacz, ale nie potrafię..
Powiedziałem zdyszanym głosem do niej. Ona w spokoju usiadła obok mnie i spytała:
- Pierwszy raz, co?
Po tych słowach na twarzy zawitał mi uśmiech. Lecz szybko musiał ustąpić, bo wymagała tego sytuacja:
- Nie przyszedłem tutaj, żeby się zabawić
Powiedziałem i popatrzyłem się ze spuszczoną głową na nią. Ona jedynie zmarszczyła brwi i słuchała dalej.
- Przyszedłem tutaj kogoś zabić - powiedziałem smutno i odetchnąłem głęboko
Włosy zjeżyły się na skórze wadery. Próbowała ukryć swoje zdenerwowanie, lecz mogłem wyczuć w jej głosie to, że się boi.
- Mnie? - spytała drżącym głosem
Pokręciłem przecząco głową. Odetchnęła głęboko, lecz zdenerwowanie z jej twarzy nadal nie zniknęło.
- Szukam wilka o pseudonimie "Cash", wiesz gdzie jest? - zakomunikowałem spokojnie
Wstała z kanapy i ruszyła w stronę wejścia z zasłonami. Chciałem ją zatrzymać jakimś komunikatem w stylu: "To naprawdę dla mnie ważne" albo "Że nikt inny na tym nie ucierpi". Wysunęła już swoją głowę za zasłony, lecz nie wyszła za nie. Popatrzyła się w lewo i w prawo. Następnie wsunęła głowę ponownie do pomieszczenia i szczelnie zasunęła wejście zasłonami. Podszedłem do niej niepewnym krokiem. A ona jedynie powiedziała:
- Jest na górze. Na pierwszym piętrze. Tylko proszę.. nie krzywdź dziewczyn. To dobre wadery, które zatraciły się na drodze życia. - poprosiła mnie błagalnym głosem
Podziękowałem jej, zabrałem "mój" hebanowy płaszcz i zmierzałem w kierunku wyjścia. Lecz już przy wyjściu z pokoju odwróciłem się do niej i spytałem:
- Znasz może Camilę Morgan?
- Tak to moja matka.
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!