Czas zlatywał nam bardzo szybko. Rozmawiałyśmy z Amortencją o różnych śmiesznych rzeczach. Po kilkunastu minutach, słysząc nasze śmiechy, dosiadła się do nas również April. Nawet nie zauważyłyśmy, kiedy grzmoty ustały i wiatr się uspokoił. Gdy w końcu moja przyjaciółka wyjrzała przez okno, słońce zwieszało się dość nisko nad horyzontem.
- Jutro przed południem będziemy w Long Island – oznajmiła, spoglądając na mnie i Amor. – Będzie potrzebna pomoc przy ładowaniu lam.
- Nie ma problemu. Gdzie to mieliśmy je dowieźć? – zapytałam.
- Do rezerwatu Deset Hills. Dzień drogi morzem stąd. Stamtąd kolejny dzień drogi i będziemy w miejscu, w którym chciałyście wysiąść. Chodźcie, pokażę wam na mapie.
April wstała i ruszyła w stronę drzwi. Na progu odwróciła się, by upewnić się, że idziemy za nią razem z Amor. Poprowadziła nas do niewielkiego pomieszczenia na rufie, gdzie na stoliku rozłożyła mapę.
- Jesteśmy gdzieś w tej okolicy. – Wskazała punkt na mapie. – Long Island jest tutaj, tu znajduje się Desert Hills. A wy wysiadacie gdzieś… tu.
<Amor?>
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!