- Lago...- powtórzyłam tą nazwę, by lepiej zapamiętać to niezwykłe miejsce o zaczarowanej wodzie. Stałam chwilę i wpatrywałam się w delikatnie falującą pod wpływem wiatru wodę. Promienie słoneczne sączyły się delikatnie pomiędzy liśćmi sprawiając, że ciecz błyszczała pięknie mieniąc się kolorami. W końcu zdecydowałam się na wejście do jeziora. Rzeczywiście nie było mi gorąco, lecz przyjemnie chłodno. Zaczęłam zastanawiać się, jak wygląda Uraza. Czy będzie miała twarde spojrzenie, czy raczej przyjazne, jednokolorową sierść czy wielobarwną i co powie? Moje te wszystkie rozmyślenia przerwano dosyć niespodziewanie i drastycznie, bo coś dotknęło mojej nogi. Zrobiłam wielkie oczy i wyskoczyłam na ląd jak poparzona.
-Co się stało?- zapytała Elandiel patrząc na mnie zaskoczona moim zachowaniem. Miałam już powiedzieć, że coś było w wodzie, ale przecież równie dobrze mogła to być zwykła gałązka, która wpadła do wody z pobliskiego drzewa czy nawet korzeń lub coś w tym rodzaju.
-Nie, nic. Po prostu... Coś mi się wydawało. - wtedy chyba jeszcze bardziej zaskoczyłam wilczycę. Stwierdziłam, że chyba stałam się trochę nadwrażliwa i że muszę się uspokoić i nie zwracać uwagi na szmery. Przecież... Nie każdy patyczek wyglądający jak wąż musi nim być. Uśmiechnęłam się delikatnie, żeby pokazać, że wszystko jest ok.
( Elaa? )
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!