Wyszłyśmy z jaskini. Przez kilka chwil szłyśmy w zupełnym milczeniu, słuchając tylko odgłosów przyrody.
- Jesteś głodna? - zapytałam w końcu, przerywając ciszę.
- Trochę - odpowiedziała, choć widać było, że od kilku lub kilkunastu godzin nic nie jadła.
- Dobra, chodź, pokażę Ci, gdzie się tu poluje - zaproponowałam.
Wadera ruszyła za mną, rozglądając się uważnie dookoła. Po paru minutach dotarłyśmy na miejsce.
- To tutaj znajdują się Tereny Polowań - wyjaśniłam. - Tym razem nie możesz sama polować. Jesteś za słaba, przez te wszystkie rany i poparzenia, więc ja nam coś upoluję - dodałam.
Ukryłam się w krzakach, wypatrując zwierzyny, którą okazał się dorodny jeleń. Obserwowałam chwilę swój cel, czekając, aż odpowiednio blisko podejdzie. Długo czekać nie musiałam. Wyskoczyłam z krzaków, rzucając się na ofiarę. Teraz liczyła się precyzja i szybkość, by zwierzę nie cierpiało. Wbiłam kły w szyję zwierzęcia, które po kilku sekundach padło martwe. Oblizałam łapy z krwi i dałam znak waderze, że posiłek jest gotowy. Ona nie należał do watahy, a była bardzo tajemnicza. To dość podejrzane, prawda? W końcu mogła być na przykład szpiegiem. Może warto się upewnić? Ostrożnie, tak, by nie sprawić jej bólu, weszłam do jej umysłu. Moc czytania w myślach jest czasem naprawdę przydatna, gdyż dowiedziałam się, że nie ma powodu do obaw, no i przy okazji trochę o samej waderze.
- Anastazja Heren Torain Emilie Beather... Betha - mruknęłam, ku ogromnemu zdziwieniu wadery.
<Batha?>
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!