Jej odczucia co do mnie można było z łatwością odczuć. Strach, niepokój... Westchnęłam cicho. Kątem oka ujrzałam, jak wadera powoli kładzie się na podłodze.
- Ana... Nie zasypiaj... Nie zamykaj oczu... - szeptała sama do siebie.
Na niewiele to się jednak zdało, gdyż już po krótkiej chwili spała kamiennym snem. Uśmiechnęłam się sama do siebie, widząc, jak słodka ona była podczas snu. Okryłam ją delikatnie fioletowym kocem. Spojrzałam na niewielki zegar naścienny, którego wskazówki właśnie wskazywały godzinę 20-tą. Przez całą noc nie zmrużyłam oka, bo po prostu nie byłam nawet w najmniejszym stopniu senna. Rano wiatr rozwiał ostatnie chmurki, więc zapowiadał się naprawdę cudowny dzień. Mała jeszcze smacznie spała, więc postanowiłam, że nie będę jej budzić. Anabel sama wstała kilka minut później. Spojrzała na mnie z przerażeniem.
- Proszę. Burza już dawno przeszła, teraz możesz spokojnie wyjść - powiedziałam, ku zdziwieniu wadery. - A, jeszcze jedno. Nie masz się czego bać. Przemoc nie leży w naturze Aniołów - uśmiechnęłam się.
< Anabel? >
▼
A MOŻE MI BYŚ TEŻ ODPISAŁA, PADALCU?
OdpowiedzUsuńOj, Uraziu, nie krzycz na mnie, bo potem się w nocy będę bać, że przyjdzie Uraza i mnie zje :<
UsuńWeny nie mam, nooo
Urazik ja nic nie mówie ;-;
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńD:
Usuń