Gdy byłam już poza dziurą i stałam na własnych łapkach, spojrzałam na waderę.
-Dziękuję.-powiedziałam cicho.
-Nie ma za co.-odparła-Nic ci nie jest?
-Nie, nic.-odpowiedziałam szybko.
-To dobrze. Chodź, odprowadzę cię do domu.
-Nie trzebam-szepnęłam.
-Jeszcze sobie coś zrobisz...prowadź.
-Uhh...no dobrze.
Ruszyłam powoli przed siebie. Samica szła obok mnie. Szliśmy w irytującej ciszy. Po kilku minutach byłyśmy pod jaskinią, w której mieszkam. Rodzice, gdy tylko mnie zobaczyli wybiegli z jaskini...nie byli zadowoleni.
<Miu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!