Poczułam się pewniej. I to o wiele. Przynajmniej wiedziałam, że nie będę sama. Będę mogła przestać się wszystkiego obawiać. No przynajmniej w większości. Ruszyłyśmy na tą Polanę... Łąkę Życia czy jak jej tam było. Wadera szła przede mną oczywiście. Przecież nie znam drogi. Obserwowałam ją przez cały czas. Zżerała mnie ciekawość. Nie z jednego, lecz z kilku powodów. Po pierwsze- jak wygląda ta coś tam Życia, bo jak na razie widzę jedynie drzewa. A dokładniej ich pnie. Po drugie- jaka w ogóle jest ta wataha. A na sam koniec:
- Masz jakąś magię?- zapytałam w końcu. Wilczyca zerknęła na mnie zaskoczona.
- Oczywiście że tak.- odpowiedziała, jakby to było coś normalnego. Czyli zapewne wszyscy ją mają." Więc nie byłam znowu takim dziwakiem jak mi się to zawsze wydawało"- pomyślałam.
- A co potrafisz?- zadałam kolejne pytanie. Wolałam myśleć o tym, niż o uszkodzonym skrzydle i bólu, który jakimś cudem wytrzymywałam (albo uśmierzałam? Kto to wie. Ja na pewno nie.)
(Elandiel?Miuu? Nie wiem jak pisać )
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!