Sama dziwiłam się temu, że wadera była dla mnie tak miła i bezinteresowna.
-Mam na imię Anabel.- odparłam. Miałam do niej pełne zaufanie i serce przepełnione wdzięcznością. Kto wie, co by się stało, gdybym trafiła na kogoś innego. Co gdyby to był ktoś o niezbyt pokojowym nastawianiu? Nim wilczyca wyszła zapytałam jeszcze:
-A ty?
-Elandiel. Dobrej nocy- zniknęła za framugą drzwi.
-Dobranoc...-odpowiedziałam, chociaż byłam pewna, że tego nie usłyszała. Wtuliłam głowę w miękką poduszkę i przykryłam się pościelą. Zastanawiałam się, co mnie czeka w przyszłości. Nie tylko jutro, ale za tydzień, miesiąc, rok. O losie, który nadejdzie. Co się zmieni? Zasnęłam ze zdrową ręką podkuloną obok twarzy. Sama nie wiedziałam, ile czasu spałam, gdy nagle obudził mnie jakiś hałas spod łóżka. Przez chwilę się wystraszyłam i wytrzeszczyłam oczy, ale wtedy przypomniałam sobie słowa wadery o nieokiełznanym króliku. Powoli zaczęłam go szukać ręką. W końcu moje palce natrafiły na coś miękkiego. Złapałam to ostrożnie i przeniosłam obok siebie. Biała, puchata kulka patrzyła na mnie czarnymi, koralikowymi oczkami i poruszała słodko noskiem. Pogłaskałam zwierzę i przyglądałam mu się przez chwilę. Ponownie zapadłam w (tym razem) kamienny sen.
(Elaa?)
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!