-Nie... Boję się igieł...-powiedziałam niemrawo rozglądając się nerwowo po pomieszczeniu. Najchętniej wtedy wcisnęłabym się w jakiś kąt, zniknąć z pola widzenia i zwinąć się w kłębek. Tego dnia zdarzyło się za dużo. I to o wiele za dużo. Nadal serce kołatało mi w piersi. Z mieczem na dziecko!
-Nie boli aż tak bardzo...-oświadczyłam. Niepewnie podeszłam do ściany, usiadłam i oparłam się o nią. Zamknęłam oczy. Nie chciałam patrzeć na opatrunek pod którym znajdowała się okropna rana. Przygryzłam od środka wargę i poczułam na języku przyjemny, metaliczny smak. To jakoś mi pomogło, sama nie wiedziałam jak. Elandiel patrzyła na mnie spojrzeniem, które mówiło: " Nie wierzę ci"
-Na prawdę nic mi nie jest...-Wadera westchnęła i weszła do kuchni.
-Zrobię ci tą herbatę. Rozgrzeje cię.
(Elandiel? Nie mam pomysłu)
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!