To wszystko działo się tak szybko. Nagle z krzaków wyskoczyły dwa niezbyt ciekawie wyglądające basiory. Jeden z nich trzymał w łapie nóż. Nim zdążyłam zareagować Eyeless rzucił się na nich. Cofnęłam się o kilka kroków, nieco przerażona i zaskoczona. Chwilę później utworzyłam z wszędobylskiej wody kulę o średnicy dobrych trzydziestu centymetrów i rzuciłam nią w twarz jednemu z napastników. Zakrztusił się. Szkoda, że nie miałam przy sobie sztyletu i Polikarpa. Eyeless szybko skończył z drugim z basiorów wyrzucając jego nóż daleko w las. Chyba przekazał im coś telepatycznie, bo odwrócili się i odeszli, choć niechętnie.
- Ty ich znasz? – zapytałam.
- Tak – odparł. Z jego głosu nie można było dowiedzieć się czegoś więcej. Ruszyliśmy w dalszą drogę. Postanowiłam nie zadawać mu tych wszystkich pytań, które kłębiły się w mojej głowie. Nie ma to jak dotrzeć do watahy i zostać powitanym przez wilka, którego znajomi cię atakują. Genialnie. Jak już mówiłam, postanowiłam i nie dotrzymałam.
- Opowiedziałbyś mi coś o sobie? Skąd znasz tych dwóch gości? Wolałabym wiedzieć, z kim mam do czynienia.
<Eyeless?>
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!