,,To, że się do mnie uśmiechnąłeś nic nie oznacza! Nadal jesteś dla mnie obcy rozumiesz?!" - te słowa ciągle słyszałem w moim umyśle. Obcy... no tak... co ja sobie myślałem? Że uda mi się z kimś zaprzyjaźnić? To trochę śmieszne, a trochę smutne. Nie ma nawet cienia szansy, bym się z kimkolwiek zaprzyjaźnił. Jestem... inny. Nie chciałem zatruwać innym życia, ale najwidoczniej właśnie to robiłem. Ah, gdyby ona znała moją historię... uznałaby, że w życiu spotkało ją tylko szczęście. Pobiegłem na klif. Było stąd widać całą okolicę. Ale tu nikt mnie nie widział. Udaje mi się ukryć moją przeszłość, ale ona ciągle powraca do mnie jak bumerang. Nikt poza mną nie wie, co mnie w życiu spotkało. Położyłem się na brzegu klifu. Leżałem tak kilka godzin. Obserwowałem zachód słońca. Pomarańczowe słońce powoli chowało się za horyzontem. Niebo przybrało kolor różu i czerwieni. Piękny widok. Po jakimś czasie od zakończenia tego spektaklu, na nocnym, bezchmurnym niebie, pojawiły się miliardy gwiazd. Księżyc w pełni... stanąłem na brzegu klifu i zawyłem smutno. Nagle usłyszałem kroki...
< Say? Nie, to ty masz odpisać >
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!