Staliśmy w kolejce po watę cukrową. W końcu przyszła kolej na nas. Kupiłem nam jedną bardzo dużą watę na spółkę. Nagle podszedł do nas jakiś mężczyzna i dał mi ulotkę. Przeczytałem ją, uśmiechnąłem się pod nosem i ruszyłem w stronę wyjścia z wesołego miasteczka.
- Już idziemy? - zasmuciła się Venus.
- Nie, idziemy na inną atrakcję. Nie udało się jej zmieścić w wesołym misteczku, ale spokojnie, potem jeszcze tu wrócimy - uśmiechnąłem się.
- No dobrze.
Poszliśmy w stronę "atrakcji". Gdy dotarliśmy na miejsce, wyjaśniłem sytuację pewnemu gościowi, który dawał wyposażenie na tę atrakcję. Poprosiłem, żeby zrobił to tak, by Ven niczego się nie domyśliła. Powiedziałem dziewczynie, że to będzie po prostu lot niewielkim samolotem na bardzo dużej wysokości. Na szczęście uwierzyła. Pan przygotował nas do... atrakcji, po czym wsiedliśmy do samolotu. Venus była trochę zdziwiona tym wyposażeniem, ale na szczęście nie domyśliła się co to jest. A to był... spadochron!
< Venus? To co, skok na spadochronie! :'D >
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!