- Coś dobrego !
-Nie pomagasz – zaśmiał się.
- To zróbmy lasagne !
- Właściwie dobry pomysł.
Podeszliśmy do kuchni i patrzyliśmy na nią przez chwile jak jacyś wariaci. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam co trzeba.
- Pomożesz ? – zapytałam.
- Pewnie.
Mój narzeczony podszedł do mnie i zabrał rzeczy. Sama nie wiem dlaczego. Chociaż chyba wiedziałam, zrobiło mi się głupio, że on zawsze mi gotuje a ja nic.
- Ej miałeś pomóc a nie zrobić sam, właściwie ty mi zawsze gotujesz więc teraz moja kolej – stwierdziłam.
Popatrzyłam na Ray’a a ten uśmiechnął się do mnie. Pocałowałam go w usta.
- Usiądź ja zrobię – zaproponowałam.
< Misiu ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!