< Sav? Jak leci? >
▼
8 sty 2016
Od Miu - Cd. Savey
Nadal byłam oczarowana pięknem otoczenia. Cichy szmer strumienia uspakajał skołatane nerwy, a szelest drzew przywodził na myśl piękny, letni dzień. Właśnie.. Było tu ciepło i ani krzty śniegu. Czyżby w Siri nie istniały pory roku? Przybrałam ludzką postać i usiadłam na chłodnym kamieniu, mocząc stopy w wodzie. Od dawna mnie zastanawiało, skąd się biorą ubrania idealnie dopasowane do temperatury. Ubrana byłam w ciemnofioletową bokserkę i czarne spodenki. Talizman lekko połyskiwał na dekolcie. Nagle usłyszałam delikatny dźwięk po mojej lewej. Błędny ognik na moich oczach zmienił się w maleńką, błękitną wróżkę. Istotka spojrzała na mnie zaciekawiona i mocniej zamachała skrzydełkami, odlatując gdzieś wgłąb puszczy. Ja jednak ruszyłam z nurtem rzeki. Z biegiem czasu nieprzenikniona zieleń zmieniała się w kolorową florę. Jednak nie w taką klasyczną. Mocniejsze i delikatniejsze odcienie różu oraz niebieskiego dominowały nad fioletem i ciemną zielenią. Wielobarwne papugi latały nad drzewami, cicho popiskując. Tym, co najbardziej mnie zauroczyło były skupiska wróżek. Iskrzące szlaczki kierowały się od strony lasu to do jeziora, to do ogromnego drzewa. Wszystko wyglądało tu inaczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!