Savey stała się niewidzialna. Podeszłam do basiora, udając, że go nie widzę. Ten schował się w krzakach. Zapewne mnie zauważył. Serce z przerażenia biło mi jak szalone. Gdy byłam obok tych krzaków, wyskoczył z nich Amir.
- Witaj Różyczko. - rzekł.
Najchętniej strzeliłabym go w pysk, ale wiedziałam, że nie mogę.
- Cześć Amir - uśmiechnęłam się słodko.
- Co tutaj robisz?
- A wiesz, poszłam się przespacerować i spotkałam ciebie - mówiłam słodkim głosikiem. - Może chciałbyś się ze mną przejść? Znam jedną fajną jaskinię, gdzie możemy razem posiedzieć, porozmawiać...
- Oczywiście - najwyraźniej się udało.
Poszliśmy razem do jaskini.
<Savey?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!