Pędziliśmy tak na Ksantosie przez jakiś czas. Było już późno. W ciemności bardzo trudno się jechało, więc Kody zarządził krótką przerwę. Zatrzymaliśmy się na łące. Obok był również strumyk. Ksantos odpoczywał pijąc wodę ze strumyka. Usiadłam na śniegu. Spojrzałam na nocne niebo. Widać na nim było miliardy gwiazd. Tyle razy widziałam już ten widok, a mimo tego, za każdym razem zachwyca mnie tak mocno. Czyli jednak po mnie przyjechał... Uratował mnie... Pewnie to tylko po to, żeby jego poddani nie uważali go za tchórza, ale trudno...
<Kody?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!