5 gru 2015

Od Newta

Biegłem przez las. Nic się nie zmieniło. Pierwszą osobą, o której pomyślałem była Zan. W jej jaskini nie było po niej śladu, więc po prostu zacząłem rozglądać się po terenach. W pewnym momencie zorientowałem się, jak bardzo przyjemnie jest chodzić. Rozprostowałem wszystkie trzy kończyny (przypomnę, że nie mam nogi już od dawna) i przeciągnąłem się. Nagle zauważyłem Zan z jakimś kolesiem. Wszystko było okay dopóki..Nie pocałowali się. Nieznośne ukłucie bólu przypominało mi ból, którego doświadczałem będąc nadal poparzeńcem. Nagle usłyszałem donośny głos basiora:
-Wybacz za te rany, czasem nie panuję nad sobą..-Wtedy nie wytrzymałem i wybiegłem przed nich.
-Coś ty jej zrobił, tępy chuju!?-Wydarłem się na wyższego basiora.
-Kim ty jesteś i za kogo się uważasz?!-Krzyknęła Zan.
-To nie jest ważne! Ten debil przed chwilą Cię zmasakrował, a ty się tak do niego przymilasz?! Kiedyś taka nie byłaś!-Wydarłem się.
-Nie znasz mnie! Idź stąd!-Odparła wkurzona.-Nigdy nie widziałam twojej krzywej mordy i nie chcę jej widzieć!
-Ale ja nie skończyłem!-Warknąłem.
Zan zaczęła warczeć, a ja usiadłem ze złośliwym uśmiechem. Zan wyglądała na bardzo zmieszaną. Zupełnie spokojnym głosem odezwałem się:
-Może zacznijmy od początku. Cześć, jestem Newt.


<Zan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!