Ruszyliśmy w stronę WNZ. Jeszcze nigdy nie byłem tak szczęśliwy! Wadera którą kochałem nad życie zostanie moją żoną! Szliśmy przez las trzymając się za ręce. Weszliśmy w taki jakby tunel z drzew...? Doszliśmy do polanki między drzewami, na środku której stał... stolik z dwoma krzesłami? Zdawało mi się słyszać piękną muzykę.
- Veni, jestem tak szczęśliwy, że wydaje mi się jakbym słyszał muzykę... - powiedziałem.
- Ale... ja też ją słyszę... nieważne. Usiądźmy przy tym stoliku. Muszę trochę odpocząć - rzekła z uśmiechem Venus.
Usiedliśmy przy stoliku. Nagle podszedł do nas... Jack! Był ubrany jak jakiś kelner.
- Witam. Oto menu - rzekł kłaniając się i podając nam menu.
Byłem zaskoczony. Rozejrzałem się wokoło. Nagle pośród drzew ujrzałem Rose, grającą na fortepianie. To stąd dochodziła ta muzyka!
<Venus?>
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!