Gdy Ryuu wyszedł do szkoły zasnęłam. Kto by pomyślał, że zwykły upadek z drzewa może narobić tyle problemu. Gdy się obudziłam zobaczyłam Ryuu leżącego obok mojego legowiska.
- Cześć - powiedział.
- Cześć - odparłam. - Długo czekałeś, aż się obudzę?
- Nie, czekałem około pół godziny.
- Tak długo? Przepraszam. Mogłeś mnie obudzić.
- Nic się nie stało. Potrzebujesz dużo snu.
Basior uśmiechnął się do mnie. Czułam się fantastycznie. Nie rozumiałam czemu muszę tu siedzieć. Wtedy podeszła do nas pani Elizabeth.
- Cóż Luno, wyniki badań pokazują, że jesteś już prawie zdrowa. Możesz iść do domu, ale przyjdź jutro na kontrolę - powiedziała.
Przytaknęłam z radością. Wyskoczyłam z łóżka i razem z Ryuu pobiegłam na pole. Nie byłam na dworze raptem dwa dni, a czułam się jakbym od wielu miesięcy nie widziała tego wszystkiego. Wzięłam głęboki wdech. Bardzo się cieszyłam, że w końcu mogę bawić się na dworze. Moje rozmyślania przerwał Ryuu, który rzucił we mnie śnieżką.
- Ej! Zaraz zobaczysz! - krzyknęłam rzucając w niego śnieżką.
<Ryuu?>
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!