Patrzyłam na basiora, lód zaczął pękać. Kody biegł przed siebie ale po chwili wpadł do wody. Pobiegłam tą samą trasą co on skacząc po krach. Basior zniknął pod wodą, wzięłam głeboki oddech i wskoczyłam. Miał zamknięte oczy i nie oddychał. Wzięłam go na plecy i wynóżyłam się. Znalazłam kawałek gdzie lód był grubszy i wyciągnęłam go. Zarzuciłam go na plecy i biegłam na ląd. Położyłam go na śniegu i na myśl o sztucznym oddychaniu zrobiło mi sie nie dobrze. Zaczęłam uciskać klatkę piersiową.
- No już nie poddawaj sie, wstawaj. Będę cię miała na sumieniu , wstawaj !
< ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!